Tajemniczy Żółw wcale nie był taki zły. Można by nawet powiedzieć, że był podobny do mnie. Tak samo waleczny, nieobliczalny i odważny. Po kilku minutach zapomnieliśmy, że walczymy o kamień. Robiliśmy to z uśmiechem i bez chęci zrobienia sobie krzywdy.
-Chcesz się poddać?!-krzyknął
Usłyszałam coś w stylu rozbawienia i szczęścia w jego głosie. Również się uśmiechnęłam
-Nie mogę Ci tego zrobić..-odkrzyknęłam wykręcając mu rękę. Był na tyle silny, że w mgnieniu oka przewalił mnie na ziemię i przygniótł do podłogi. Zakaszlałam z bólu w moich żebrach. Nadal się nie zagoiły. Splunęłam krwią, a kiedy on stracił czujność, przeniosłam ciężar ciała na ręce, przewracając go na skorupę. Byłam od niego słabsza, ale potrafiłam mnóstwo innych rzeczy. Jednym z nich była prowokacja.
Za nami wznosił się wielki budynek, z niebieskim napisem elektrycznym. Podbite oko działało na tyle słabo, że zobaczyłam tylko pierwsze litery-TC. W kilka sekund dopadłam przylegającej do budynku drabiny. Wspinając się zawołałam „Dasz wygrać dziewczynie?” Efekt był natychmiastowy. Mutant zerwał się z miejsca i ruszył za mną. Kiedy zobaczył w którą stronę się kieruję stanął jak wryty. To dało mi kilka sekund przewagi.
-Masz lęk wysokości? –spytałam z kpiną wspinając się po dwa szczeble. Co jak co, ale we wspinaczkach nie byłam taka zła. Uśmiechnęłam się w duchu i odwróciłam do skamieniałego żółwia. Widok mojej twarzy, dał mu do zrozumienia, że nie żartuje.
-Czekaj, nie! -krzyknął i ruszył za mną
Zdyszana wpadłam na dach budynku. Widok stąd był niesamowity. Gwiazdy błyszczały i nawet przesłoniony chmurami księżyc, dawał wystarczająco dużo światła, żebym mogła widzieć dokładnie miasto. W niektórych oknach świeciły się jeszcze lampy, a niektóre już gasły. Za mną słyszałam wspinającego się żółwia. Zza uda wyciągnęłam nóż i przybrałam pozycję bojową. Czerwony zeskoczył z drabiny i skierował we mnie swoje sai.
-Nie powinnaś tu wchodzić
-Niby czemu? -zrobiłam kilka kroków do tyłu- Przecież jest tu bez..-Uważaj!
Krzyknął mutant, przewalając mnie na ziemie. Instynktownie złapałam się za bolące żebra, zwijając się na podłodze. Nad nami przeleciała masa laserów, które niechybnie doprowadziłyby mnie do kalectwa. Za nami usłyszałam kroki. Odchyliłam głowę do tyłu i zobaczyłam grupę ludzi trzymających w rękach lasery. Nie byłoby w nich nic dziwnego, gdyby nie byli tacy sami.
-Istota zwana żółwiem musi zostać wyeliminowana, w miejscu, które nazywa się tym miejscem
-A już myślałem że będzie nudno!
Czerwony wstał i rzucił się do walki z tymi dziwnymi mężczyznami. Pomimo bólu, wstałam i podbiegłam mu pomóc. Co jak co, ale właśnie uratował mi życie. Wskoczyłam na pierwszego człowieka, z próbą powalenia go. Ale nic takiego się nie stało. Ten dziwny facet zniżył głowę, nawet nie mrugając. Złapał mnie za nadgarstki i bez problemu podniósł z ziemi. Coś tu było nie tak, nie zachowywał się jak człowiek
-To roboty! Celuj w brzuch! -usłyszałam Czerwonego
Z całej siły odbiłam się od robo-człowieka uderzając go w brzuch. Usłyszałam jęknięcie czegoś w środku. Wyjęłam nóż i przejechałam nim po twarzy mężczyzny, zdzierając tym samym jego ludzką maskę. Twarz robota zaiskrzyła, a on po chwili przewalił się na plecy. Z jego brzucha wyskoczyło coś na kolor i kształt mózgu. Z obrzydzenia wykopałam to z dachu.
-Dziewczyna będąca wrogiem jest wrogiem w tym miejscu, musi zostać wyeliminowana w miejscu, które jest tym miejscem.
Robot zaczął mierzyć mnie jakimiś światełkami. Tożsamość nieznana- to ci niespodzianka. Po uporaniu się z pierwszym robot-mózgiem zajęłam się następnym. Ich słabym punktem był brzuch, zamieszkany przez jakiegoś różowego kosmitę. Zrobiłam salto w przód, odbijając się z jednej ręki i tym samym przewalając robota. Drugi złapał mnie od tyłu, więc nie wiele się wahając wbiłam mu nóż w tą dziwną istotę. Wydała z siebie bardzo skrzeczący dźwięk, który zapewne był krzykiem. Otrzepałam nóż z zielonej mazi i ruszyłam pomóc Czerwonemu. Dawał radę z blaszakami, jakby robił to od dziecka. Jednak najwyraźniej od dziecka walczył z braćmi. Widziałam, że był coraz bardziej zmęczony. Walka z kosmitami nie była moja działką, ale to przeze mnie żółw musiał walczyć w pojedynkę. Najwyższy czas to zmienić-pomyślałam i ruszyłam mutantowi na pomoc.
Zdyszana powaliłam ostatniego robota. Bezwładnie opadłam na plecy i zaczęłam cicho się śmiać. Takiego wyjścia nie miałam już od dawna. Nie pracowałam dla nikogo, nie musiałam niczego zdobyć i co najlepsze- nie dostawałam za to kary. Mutant wyciągnął sai z metalowej głowy człowieka i tak samo jak ja położył się na dachu.
-Niezła akcja- powiedział, teraz już bez żadnej nienawiści w głosie
-Nieźle walczysz- odpowiedziałam wstając
-Nieźle obrywasz- powiedział śmiejąc się
Za jego plecami coś mignęło. To był robot! Chwycił go za rękę i zarzucił do tyłu, na koniec dachu. W mgnieniu oka wstałam i powaliłam mężczyznę, uderzając go łokciem w brzuch. Nie zważałam czy się przewrócił, wstał, czy pobiegł za mną. Opadłam do koca dachu i chwyciłam mutanta za rękę w ostatniej chwili. Wisząc 20 pięter nad ziemią starał się powiedzieć "dziękuję". Zaparłam się nogami i wciągnęłam go na dach. Na skraju wyczerpania opadłam na plecy, uderzając głową w kamienna podłogę. Nie czułam bólu, czułam tylko wyczerpanie, zadowolenie
-Raphael- usłyszałam jego głos
-Jess- odpowiedziałam ledwo żyjąc
Teraz czułam tylko niepokojące pytanie. Dlaczego sobie pomagamy? Przecież jesteśmy po innych stronach..
***
Właśnie pracowałam nad motorem, kiedy zjawił się Roy z nowymi częściami.
-Było ciężko, ale zdobyłem ten zderzak- powiedział zdyszany kładąc pudło na stole.
Wyjęłam czarną część i zajęłam się jej wymienianiem. Od oryginału różnił się tym, że nie miała ogromnej dziury na środku. Wzięłam do ręki śrubokręt, przykręcając śruby. Słyszałam jak właściciel warsztatu naprawia samochód popijając jakiś gazowany płyn. Miałam tylko nadzieję, że nie być to alkohol i nie odwali mu po tym.
Zabrałam się ostatnich poprawek i w końcu sprawdzania czy kable są sprawne i motor zapali. Usiadłam na miękkim siodełku i przekręciłam kierownicę. Kurz wyleciał z tylnej rury wydechowej, a po pomieszczeniu rozległ się odgłos silnika. Zza ściany wyłonił się Roy, trzymający w ręku puszkę, która okazała się pepsi. Przekazał mi następną i pogratulował pierwszej naprawy
-Chcesz się przejechać?-spytał
Spojrzałam na niego z nie dowierzaniem. Przejechać?
-Stoi tu tak dawno, a właściciel gdzieś wyjechał. Nie sądzę, że szybko wróci, a skoro tobie jako pierwszej udało się go naprawić- masz prawo przejazdu- powiedział swoim łagodnym głosem
Chyba nigdy nie poznałam tak dobrego mężczyzny, Od lat wpajano mi że płeć przeciwna jest brutalna i nie mam prawa jej zaufać, oprócz oczywiście swoich żywicieli. jeszcze raz sprawdziłam czy facet nie żartuje, po czym wystawiłam motor na zewnątrz. Mój motocyklowy szef podał mi czarny kask. Podziękowałam i uwolniłam włosy z zapięcia, które nie zmieściłyby się w kasku. Był już późny wieczór, ale ja nie chciałam czekać do jutra. Usiadłam wygodnie i ruszyłam w głąb miasta, w poszukiwaniu mojego żółwiego przyjaciela..
Znalazłam go, a właściwie ich w mini-samochodzie zbudowanym z motorów. Taki roller coaster z możliwością złączania i rozłączania, który nie jeździ po torach. Całkiem fajne- pomyślałam i przywarłam do motocyklu, przyśpieszając. Włosami powiewał wiatr, czułam się wolna. Przybliżyłam się do żółwi od strony czerwoniaka, który widząc mnie natychmiast się rozłączył. Wyglądało to dość komicznie, kiedy reszta na chwilę nie mogła zapanować nad pojazdami. Zostali znacząco w tyle, ale usłyszałam wściekły krzyk lidera- niebieskiego.
Raphael zbliżył się do mnie, żebyśmy mogli porozmawiać. Zdjęłam hełm i ułożyłam go z tyłu motoru, nie patrząc gdzie jadę. Nie takie rzeczy się robiło-zaśmiałam się w duchu. Zwolniłam, żeby zrównać się z żółwiem. Nie przerażało mnie to, że był mutantem. Już nawet się do tego przyzwyczaiłam.
-Gdzie ukradłaś ten motor?
-Wcale go nie ukradłam. Powiedzmy, że zaczęłam pracować
Mutant wybuchł śmiechem, a ja zabiłam go wzrokiem. Chwila ciszy była tak męcząca, że kąciki ust same mi się podnosiły. W końcu nie wytrzymaliśmy i oboje ryknęliśmy śmiechem. Miło się pośmiać, nie wiedząc nawet z czego. Kilka chwil później Czerwony odebrał telefon. Zaraz, on ma telefon? Usłyszałam coś typu "Jak mogłeś nas wystawić", boże jego brat to serio taki nudziarz? Jak dobrze, że jestem jedynaczką..
Kawałek dalej, w ślepym zaułku zatrzymaliśmy motory i odstawiliśmy je pod ścianę. Usiedliśmy na dachu, patrząc w pełnię księżyca. Pod pojawiły się osiedlowe stado kundli, które akurat teraz wybrały sobie moment, aby powyć do księżyca. Żółw wpatrywał się w nie z ciekawością, zestresowaniem i..strachem?
-Wierzysz w wilkołaki, czy po prostu boisz się psiaków?
-Bardzo śmieszne -skwitował mnie nawet nie podnosząc wzroku- po prostu Mikey zawsze boi się kiedy jest pełnia
Przygryzłam wargę- ten jakby wyczuwając o czym myślę poprawił się- Mikey to mój brat, jest najmłodszy, ale i tak za bardzo strachliwy..
-Każdy się czegoś boi, zgaduję że ty też-uderzyłam go lekko w ramię
-Tsa..-odpowiedział wymijająco
-No już powiedz! No dawaj nie będę się śmiać- zachęcałam go coraz bardziej- Proszę!
-Dobra już dobra. Tylko się nie śmiej, boje się..karaluchów
Próbując powstrzymać śmiech zacisnęłam mocno usta, przykrywając je dłońmi. Nie mogłam wytrzymać, łzy skapywały mi na policzki, ale nadal się nie śmiałam- a przynajmniej próbowałam. Coś zadrapało mnie w gardle, zaczęłam kaszleć, ale w końcu poddałam się śmiejąc.
-Przepraszam- wyjąkałam przez łzy- próbowałam
-Wielkie dzięki pani niczego-się-nie-boję-dodał z sarkazmem, ciekawe czego ty się boisz
-Ja? W mojej głowie pojawiła się pustka. Boję się koszmarów. Boję się duchów, demonów, krwi, śmierci, krzyku, wisielców, samobójstw,ofiar..
-Hej! Dobrze się czujesz?-z omamów wyrwał mnie mutant. Potrząsnęłam mocno głową
-Boję się pająków- wymamrotałam
Nie było to takie kłamstwo. Nie tyle co się ich bałam, obrzydzały mnie. Ale potrafiłam im przyłożyć, czy dotknąć jeśli musiałabym. To tylko taka mała fobia, na tle innych koszmarów. Ktoś taki jak ja, który nie raz widział krew, ma w głowie mnóstwo urazów.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym pożegnałaś się rzucając ciche "do zobaczenia" i wsiadłam na motor. Zrobiłam szybki ruch w stronę jego pojazdu i wrzuciłam mu niespodziankę. Oberwę- powiedziałam do siebie. Nałożyłam kask i darząc żółwia ostatnim spojrzeniem tej nocy- odjechałam, aby odstawić motor do warsztatu. O dziwo nie był zamknięty, co tylko upewniło mnie jak w tym mieście ludzie byli naiwni. Chociaż złodziei nie było tak dużo, właściwie to znałam tylko mnie...
Zaspana ruszyłam do mieszkania. Nawet nie pamiętam jakim cudem tam doszłam, ale pierwsze co zrobiłam to spadłam na łóżko i zasnęłam.
Miło żeś żywa. Co do rozdziału: mam wrażenie że pisany w bólach bo krótki. 2. Ciekawie opisane co się chwali 3 Błędów nie widziałam tak że dobrze 4 CZEMU TAK DŁUGO? 5.Efekt jest ok tak że czekam na szybki next
OdpowiedzUsuńWeny
Pozdrawiam
Rachel
Ps.Wpadnij do mnie http://projekt-house.blogspot.com
Nareszcie! Nie mogłam się doczekać! Jak zawsze mi sie podoba i już nie mogę się doczekać co dalej!
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to, że mieszasz siebie z żółwiami ninja. Wydaję mi się to takie... żałosne?
OdpowiedzUsuńTrudno mi wytłumaczyć dlaczego.
Tylko to mi przychodzi do głowy po przeczytaniu tego.
Mimo wszystko szanuję twoją prace- Tsukuyro
Rozwiń wątek- siebie. Nie wlepiłam siebie ani nie stworzyłam głównej bohaterki na swoje podobieństwo. Wręcz przeciwnie- jest moim przeciwieństwem. Może jednak chodzi ci o mieszanie żółwi z moją osobą jako bloggerką. Piszę bo miałam fazę. Opowiadanie stoi w miejscu i chyba jednak muszę przyznać- najlepiej czuję się u superbohaterów. Dziękuję za krytykę i uwierz mi ja już również nie uważam tego za dobre. Choć może takie jest..Jednak wiem że ten temat może był nie dla mnie. Człowiek uczy się na błędach! Dziękuję za szczery i krytyczny komentarz (jakich mało w tym świecie) Nie chodzi mi że mało osób mnie krytykuje, tylko i to jak wiele pisze komentarz niezgodny z tym ci myślą. Więc dziękuję!
UsuńEnjoy /Nighty
Nie ma sprawy :) lubię pisać to co myślę. I tak. Chodziło mi o ciebie jako blogerkę.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałem się takiej odpowiedzi z twojej strony. Jesteś całkiem rozsądną osobą.
Ja też dziękuje- Tsukuyro
Ciekawy rozdział. Bardzo mi sie podoba i jestem ciekawa co będzie dalej. Życze dużo weny
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i masz talent. Chętnie bym poczytała dalej, bo ogólnie blogów w tej tematyce nie ma.
OdpowiedzUsuńRiv
co tak długo nie ma rozdziału? :'(
OdpowiedzUsuń